22 listopada 2009

pistacjowa, nie zielona

Nadchodzi taki dzień, raz w roku, kiedy to w Lidlu pojawia się wór z toną pistacji. Nie omieszkałam się skusić. I tak mnie naszło, że dzisiaj powstała, pistacjowa bransoletka. Miały być kolczyki, ale przecież ich nie noszę (w odróznieniu do spiralek). Kojarzą mi się całkiem z spidermanowym venomem:)



Siostrzenica
koniecznie domagała się ukazania tutaj kolczyków, które zrobiłam dla niej. Z dedykacją zatem ukazuję:

2 komentarze:

  1. no piękne.. a siostrzenica miała rację, że musisz się nimi pochwalić.. bo są baaardzo eleganckie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mam dopiero 10 lat

    Hania

    OdpowiedzUsuń

Na pytania z komentarzy odpisuję mejlowo - a za każde pozostawione słowo - dziękuje!